piątek, 26 września 2014

Chomikowo, koncertowo - ciekawostki koncertowe Lady Pank


Kilka dni temu, całkowicie przypadkowo udało mi się odnaleźć chomika z różnymi koncertami, zarówno audio, jak i video kręconymi "z ręki". Jest tam sporo materiału, głównie z lat 2006, 2008, 2009. Całość folderu znajduje się pod linkiem:


Ja jednak chciałbym polecić Wam szczególnie dwa archiwa:


Pierwszym z nich jest koncert urodzinowy Lady Pank z 2000 roku. Owo wydarzenie wyświetlano w telewizji, jednakże w wersji skróconej. To ten sam koncert, na którym wystąpili goście, między innymi Paweł Kukiz, Urszula i Zbigniew Hołdys. Wersja, do której link znajduje się powyżej, trwa aż trzy godziny, zawierając znacznie więcej piosenek, między innymi utwory z ówcześnie najnowszej płyty Panków - "Nasza reputacja".


Na tym chomiku znajdują się dwa pliki z nazwą "Różności", pierwszy z nich zawiera jednak tylko nagrania video, tymczasem archiwum "Różności 2.rar" zawiera kilka ciekawostek koncertowych. Między innymi koncert urodzinowy w trójce (jeszcze inne piosenki z "Twojej reputacji"). Osobiście szczególnie polecam KONCERT Z LUBLINA z początku lat 90, w której znajdują się nie grane już piosenki z płyty "Zawsze tam gdzie Ty", między innymi Dopóki da czas, czy Co mnie to obchodzi.

Nie wiem, czy już kiedyś wspomniałem, ale interesują mnie różne bootlegi i nagrania z koncertowymi perełkami. W związku z tym, mam do wszystkich prośbę - jeżeli posiadacie takie rzeczy, dajcie znać w komentarzu! W związku z Lady Pank interesują mnie głównie live wersje piosenek z płyty "Tacy sami", oczywiście te już nie grane na koncertach. Nie pogardziłbym też rzadkimi nagraniami innych zespołów (Kult, Budka Suflera i inne).

środa, 24 września 2014

Biblioteczka płytowa #15


 (1990)


Ponad dwa miesiące temu pojawił się w tym dziale opis płyty Lady Pank – "Tacy sami", wyraźnie inspirowany ówczesną muzyką Amerykańską. Dzisiaj chciałbym przedstawić jego następcę. "Zawsze tam gdzie Ty" to również nazwa najpopularniejszej piosenki z tej płyty, w sumie dobrze oddająca treść tekstową krążka.

Warte uwagi utwory:
Dopóki da czas
Co mnie to obchodzi
Jak igła
Nie omijaj mnie
Zawsze tam gdzie Ty

Do płyty "Tacy sami" pisało obok Jana Borysewicza (muzyka) również wielu różnych tekściarzy, w tym zaskakująco dobry Zbigniew Hołdys. Jednakże casting do następcy wygrał (albo po prostu on jedynie był pod ręką) Jacek Skubikowski, twórca słów do tytułowego Tacy sami. Zdecydowana większość piosenek traktuje o miłości. Oczywiście nie tylko, wszak znajdują się tutaj również takie rzeczy, jak Wiara we wroga, poruszające nieco inną tematykę. Muszę jednak przyznać, że Skubikowskiemu dobrze wychodzą teksty romantyczne, dlatego też wśród moich ulubieńców znalazły się tylko takie.

Muzycznie jest to kontynuacja poprzednika, chociaż tutaj znajduje się nieco więcej gitary. Syntezatory i inne klawisze wciąż jednak grają tutaj główną rolę, odsuwając gitarę nieco w tył. Utwory dynamiczne brzmią w porządku, ballady również. Piosenka tytułowa, szczerze powiedziawszy, podoba mi się bardziej w wersji live. Tam, gdzie na koniec grana jest wspaniała, długa solówka, w wersji płytowej pojawia się jedynie krótka wstawka. Niektórzy mówią, że utwór został stworzony do gitary akustycznej i na elektrycznej nie powinien być grany – ja uważam zupełnie odwrotnie.


Czy jest to płyta lepsza od "Tacy sami"? Moim zdaniem raczej nie – dużo piosenek z "ZTGT" omijam, utwory z poprzednika brzmią po prostu ciekawiej. Oczywiście jest jeszcze trzeci aspekt, może nie najważniejszy, ale w przypadku Lady Pank dosyć istotny – natężenie hitów lub przynajmniej piosenek mających szansę nimi się stać. "Zawsze tam gdzie Ty" wypada w tym aspekcie gorzej - jedynie track tytułowy zdobył jako taką popularność. Tymczasem w poprzednim albumie były takie rzeczy jak Tacy sami, Zostawcie Titanica, Mała wojna...



piątek, 19 września 2014

Youtubowo, koncertowo - Armia w Pubie Rock69 (Płock 2007)


Dzisiaj polecam krótki koncert Armii. Zaznaczam, że jest to krótki koncert tylko na youtube, oczywiście nagranie to część większej całości. Pod koniec nagrania znajduje się pełna lista utworów. Zapraszam!

czwartek, 18 września 2014

Pojedynek rockowy: Hurra versus Prosto - Suplement

Uzupełniając artykuł porównujący ze sobą płyty „Hurra” i „Prosto” zespołu Kult (tutaj), chciałbym krótko opisać po pięć moich ulubionych piosenek z obu płyt.

Hurra” (2009)
Maria ma syna: Powrót Kazika to tematyki religijnej. Bardzo mi brakowało utworów typu Mędracy czy Post, dlatego tym utworem spełnili moje oczekiwania. Kazik z uporem maniaka wyśpiewuje tutaj linijkę „Maria ma syna”, w tym jednak przypadku tak bardzo to nie przeszkadza.

Amnezja: Druga piosenka na płycie, tym razem dotycząca narodowej amnezji, skierowana do ludzi, którzy mawiają, iż „Za komuny było lepiej”. Utwór bardzo dynamiczny, podczas refrenu pojawia się dosyć charakterystyczny motyw nakładania wokalu z jednego wersu na drugi.

Idiota stąd: Kazik wciela się w rolę mężczyzny maczo, takiego co to ma duże mięśnie (przynajmniej tak wyglądają) i mały rozumek. Pamiętam, że ta piosenka świetnie sprawdzała się na koncertach.

Skazani: Podobnie, jak w poprzedniej piosence, tutaj również Kazelot śpiewa w pierwszej osobie. Nie bardzo rozumiem dlaczego, przecież problem tutaj poruszany w ogóle go nie dotyczy! Ogólnie jednak teksty dosyć dobrej jakości, wplecione zostały tutaj nawet cytaty z innych piosenek ;) Wojtek Jabłoński gra tutaj na banjo.

Jutro wszystko zmieni się: Utwór pomyślany do prymitywnego grania, z użyciem gorszych instrumentów. Owo „garażowe” brzmienie wychodzi całkiem fajnie, jeszcze do tego przepiękna solówka na puzonie i to zagrana dwa razy! Tekst nie jest najlepszy, posiada kilka niezręcznych rymów, nie zmienia to jednak faktu, iż to mój ulubiony utwór z „Hurry”.

Prosto” (2013)
Prosto: Wreszcie jakaś deklaracja polityczna Kazika! W ostrej muzyce i słowach, do tego jeszcze bez żadnych ogólników typu „Ci co władzę mają, robią syf i w tym syfie się tarzają”, ale odnosząca się do obecnej sytuacji Polski.

Dlaczego tak tu jest: Tekst piosenki traktuje o naszych wspaniałych „fachowcach” od lotnisk, dróg, stadionów i kolei. W refrenie pojawia się fragment „A pani nie jest w moim typie”. Kazik utrzymuje, że te były po prostu po to, aby zachować rym, są także interpretacje, że ta „pani” to PO. Ja tam osobiście uważam, że ta linijka odnosi się do Gronkiewicz-Waltz :)

Bomba na parlament: Piosenka na czasie, ale oczywiście z wplecionymi ponadczasowymi fragmentami. W wersji płytowej Kazik śpiewa niskim „groźnym” głosem, ja wolę wersję koncertową, gdzie Staszewski śpiewa wyżej.

Zabiłem ministra finansów: Metaforyczna historia o ministrze finansów jako złodzieju włamującym się do domu obywatela. Utwór zawiera jedyną, zapadającą w pamięć solówkę unisono na dęciakach.


Największa armia świata wzywa Cię: Zdecydowanie najdłuższy tekst, dowód na to że Kazik wciąż jest w stanie pisać zgrabnie pasujące do siebie wersy. Staszewski opowiada w imieniu zwykłego szarego obywatela, grzecznie chodzącego do pracy i do kościoła, który jednak zmaga się z uzależnieniem od alkoholu. Autor chce zwrócić uwagę, że alkoholicy to nie tylko żule spod sklepu, a problem ten może dotknąć każdego, niezależnie od statusu społecznego.

środa, 17 września 2014

Biblioteczka płytowa #14

T.Love DVD: "Woodstock 2004"


Każdy kto był kiedykolwiek na Woodstocku doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak wspaniała atmosfera tam panuje. Ja sam raczej nie wybiorę się na ten festiwal – odrzucają mnie pewne niemuzyczne aspekty tej imprezy. Skąd więc o tym wiem? A to dlatego, że kupiłem DVD Woodstock 2004 z koncertem T.Love!!!

Oprócz samego koncertu znalazło się tutaj wiele bonusów – przede wszystkim fragmenty innych koncertów, ale również teledyski i wywiad z zespołem. Przechodząc jednak do samego występu, pojawiły się koncertowe perełki (Anty, Pozytyw), trochę chyba jednak rzadziej granych numerów (Pani z dołu) oraz cała masa przebojów. Starano się ułożyć tak setlistę, by zawierała ona niekoniecznie najmniej popularne, ale te bardziej "hipisowskie teksty". Znaczy się najbardziej dostosowane do przystankowej publiczności.


Jak wszystkie wydawnictwa DVD Woodstocku, również krążek z tym koncertem został opakowany w okładkę nienajlepszej jakości (aczkowiek dotąd moje pudełko trzyma się dobrze). W tym wydawnictwie przeszkadzają przede wszystkim napisy, niekiedy niezbyt czytelne i zlewające się z tłem.



wtorek, 16 września 2014

Pojedynek rockowy: "Hurra" kontra "Prosto"

Swego czasu popełniłem zbyt długą i kompletnie nieprzemyślaną videorecenzję płyty Prosto (Usunąłem, ale jakby ktoś chciał zniszczyć moja karierę blogera niech śmiało wrzuci, w końcu nic raz włożone do Internetu nie ginie). Było to do tego stopnia słabe, że zostało wklejone na bloga kaziksieskonczyl.blox.pl (przy okazji mam wielką prośbę, nie odwiedzajcie tego bloga i nie zasilajcie grona dwóch jego czytelników!), gdyż najwyraźniej autor myślał, iż nienawidzę tej płyty, a to jest nieprawda.

Jak już pisałem w artykule o Bananie (http://tinyurl.com/poyy4hz) po dość burzliwym odejściu opuścił on również Armię (przynajmniej na razie w niej nie gra), potem założył swój zespół (Let's go rebel), po czym... słuch po nim zaginął. Tymczasem Kult w nowym składzie – dołączyli za Banasika Wojtek Jabłoński z gitarą i Jarosław Ważny z puzonem – nagrał dwie kolejne płyty studyjne. „Hurra” i „Prosto” miały być powrotem do dobrej formy po rozczarowaniach, jakimi okazały się „Poligono Industrial”, a jeszcze wcześniej „Salon Recreativo”. Czy wykonano zadanie? W dzisiejszym porównaniu płytowym chciałbym odpowiedzieć między innymi na to pytanie.


Przebojowość:
Kult jest takim zespołem, którego masa piosenek to potencjalne hity – melodie z reguły są lekko popowe i zapadają w pamięć, a szczerość tekstów Kazika podoba się ludziom. Oba porównywane krążki mają swoje przeboje – w „Hurra” piosenki takie jak Marysia czy Amnezja, „Prosto” – utwór tytułowy i Układ zamknięty. Jednak to nowsza płyta ma aż cztery teledyski (w porównaniu do jednego klipu ilustrującego Marysię), poza tym do jej popularności przyczyniła się zapadająca w pamięć akcja promocyjna. Tak więc pierwszy punkt wędruje do „Prosto”.

Filmik z akcji promocyjnej Układu zamkniętego

Teksty:
Poligono Industrial był pod tym względem raczej rozczarowujący. W porządku, jeżeli chodzi o formę, jednak treść pozostawiała trochę do życzenia. „Hurra” częściowo kontynuuje ten trend (szczególnie w piosence Nowe Tempa), niestety dodaje też nowe problemy. Najsłabszą stroną są nierzadko dosyć kiczowato brzmiące rymy i piosenki składające się w większości z jednej linijki tekstu (na przykład „My chcemy trzymać w garści świat”, albo „To nie jest kraj moich snów”). Natomiast na płycie z 2013 większość refrenów składa się niestety z jednej linijki powtarzającej się w kółko, do wad zaliczyłbym również banalność pewnym treści (dobrym przykładem są piosenki o byciu dziadkiem i o piłkarzu co nie chciał grać w reprezentacji). Mnie mimo wszystko bardziej przekonały teksty z najnowszej płyty – są zrozumiałe, czasem wręcz dosadne, w większości poruszają ciekawe tematy. Natomiast warstwę słowną „Hurry” uważam za bardzo słabą i osobiście wstydziłbym się śpiewać takie teksty. Drugi punkt dla „Prosto”.

Wokal:
Jak Kazik śpiewa, każdy słyszy. Ja sam uważam, że głos Staszewskiego jest znacznie ciekawszy, niż kilkanaście lat temu – niższy i głębszy, taki mam wrażenie pseudo operowy :) Korzysta z tych możliwości szczególnie na „Hurra”. Natomiast na „Prosto” ma szansę się wykazać trochę ostrzejszym i głośniejszym wokalem. Mógłbym na niekorzyść drugiej płyty przyczepić się do drobiazgów (niedopasowanie typu śpiewu do treści piosenek Mój mąż i Bomba na parlament), w sumie jednak właściwsze byłoby ogłoszenie w tej kategorii remisu.



Muzyka:
Melodie na „Hurra” są bardzo zróżnicowane – pojawiają się kawałki skoczne, spokojne, muzyka pogodna i bardziej dramatyczna. Dęciaki w większości grają unisono (Chociaż moim zdaniem trąbka i saksofon znacznie lepiej brzmią z waltornią, niż puzonem) i nie panują raczej nad innymi instrumentami, na plus można zaliczyć także użycie Banjo. „Prosto” to jednorodna stylistycznie płyta, w większości łagodna i zdominowana przez trąbki. Najjaśniejszymi punktami są dwa ostre utwory (Prosto i Układ zamknięty), reszta raczej się niczym szczególnym nie wyróżnia. Punkt dla Hurry.


Solówki:
Kojarzy ktoś w ogóle jakąś solówkę na „Prosto”? Nie słuchałem specjalnie obu płyt tuż przed przystąpieniem do pisania, więc albo pamięć mnie zawodzi, albo po prostu one są takie słabe, że w ogólnie nie weszły mi do głowy. A tymczasem na wcześniejszej płycie jest ciekawy saksofonowy akcent w Amnezji, czy piękna solówka na puzonie w Jutro wszystko zmieni się. Punkt zdecydowanie dla „Hurry”.


Przyjemność słuchania:
Kończąc pojedynek na poprzednim punkcie, mógłbym już teraz ogłosić remis. Są to albumy o podobnej jakości, „Hurra” ma lepszą muzykę a „Prosto” posiada lepsze teksty. Jednakże w tej ostatniej, najbardziej subiektywnej kategorii wygrywa jednak najnowsza płyta. Albumu z 2013 słucha się z przyjemnością, przez wszystkie piosenki można przelecieć bezboleśnie, nie pomijając żadnego utworu. „Hurra” niestety mimo różnorodności stylistycznej posiada również utwory nudne, smętne, takie, które osobiście omijam. Natomiast teksty są moim zdaniem kompletną porażką – nigdy na żadnej płycie Kazik nie pisał tak słabo! No i, w przeciwieństwie do drugiego albumu, piosenki niezbyt dobrze sprawdzają się na koncertach. W ostatniej kategorii „Prosto” zdobywa jeden punkt przewagi, tym samym zwyciężając cały pojedynek.

Wynik:
"Hurra"  3-4  "Prosto"

Podsumowanie:

Fakt, że z płyty na płytę jest coraz lepiej, niemniej to jeszcze nie powrót do wspaniałej formy. Być może porównywane dzisiaj krążki przewyższają „Poligono industrial”, lecz do poziomu „Salonu Recreativo”, czy tym bardziej „Ostatecznego krachu...” (jak opisywali to niektórzy recenzenci płyty „Prosto”) tym dziełom daleko. Jak rysuje się przyszłość? Otóż istnieją dwie możliwości – albo zespół wyrobi się i kolejne wydawnictwa trzymać będą poziom większości krążków, albo po prostu Kult powiedział już wszystko, co miał do powiedzenia i zespół dotrwa do końca kariery, nagrywając przeciętne krążki i odcinając kupony. Wierzę, że jednak ziści się ten pierwszy scenariusz!




poniedziałek, 15 września 2014

Piosenka tygodnia 15-21 Wrzesień 2014

Słowa, które niemal każdy mężczyzna szeptał do ucha ukochanej, tuż po przebudzeniu (przynajmniej taką mam nadzieję). Oby ten szept rozlegał się w tym tygodniu każdego poranka!


niedziela, 14 września 2014

Lady Pank: Top 10 piosenek

Witam serdecznie, kolejne top 10, tym razem moich ulubionych piosenek zespołu Lady Pank. Przyjąłem takie zasady jakie obowiązywały przy okazji prezentacji Budki Suflera. Również wybrałem po jednym utworze z różnych płyt. Nie uwzględniałem, poza jednym wyjątkiem, piosenek śpiewanych przez Borysewicza.

Zachęcam do pisania w komentarzach waszych własnych topek piosenek zespołu Lady Pank! Pokrywa się ona z tymi utworami, które wymieniłem? Jakie piosenki Panków uważacie za niedoceniane?
Poniżej, jak zwyczajowo, szybki skrót tej toplisty, jeżeli nie macie czasu na czytanie, a chcecie tylko wiedzieć jakie piosenki tego zespołu uwielbiam.




10 Miejsce. Sztuka latania:

Piosenka z czasów albumu "LP 3", jednak oryginalnie ukazała się tylko na singlu. A szkoda, bo to byłby jeden z najjaśniejszych punktów z tej niezbyt udanej trzeciej płyty Panków. Jest dosyć metaforyczny tekst, można go interpretować na kilka sposobów. Słyszałem takie opinie, że to jest piosenka o samobójstwie, ale nie jestem co do tego przekonany – raczej to wiersz o przekraczaniu własnych granic, dorastaniu, o marzeniach, które w starciu z szarą rzeczywistością jednak ostatecznie przegrywają.




9 Miejsce. Marchewkowe Pole:

Ukazało się ono na pierwszej części soundtracku do kreskówki "O dwóch takich co ukradli księżyc" (Ciekawostka: Borysewicz podkładał głos jednej z postaci). Podobnie jak ta piosenka, cały album utrzymany jest w ciekawych, nieco odrealnionych klimatach. W połączeniu z lekko psychodelicznym tekstem Andrzeja Mogielnickiego otrzymujemy bardzo fajną piosenkę (słowa do drugiej części albumu napisał Jacek Cygan, uważam że poecie nie udało się powtórzyć tego fajnego klimatu z pierwszej płyty).




8 Miejsce. Minus 10 w Rio:

Jak się okazuje, to pierwszy nagrany utwór, gdzie pojawia się głos Panasewicza. Śpiewa tam refren, zwrotki dalej należą do Jana Bo. Minus 10 w Rio różni się nieco od późniejszych piosenek, zagrany nerwowo, można powiedzieć że punkowo :) tekst opowiada o ludziach zamkniętych w domu bez klamek (łatwo się domyśleć, że tak naprawdę chodzi o życie w państwie socjalistycznym).







7 Miejsce. Fabryka małp:

Piosenek z "Lady Pank" lubię naprawdę sporo. Gdybym sam siebie nie ograniczył powyższymi zasadami, które wcześniej ustaliłem, na pewno zapełniłbym listę mnóstwem piosenek. Na obecną chwilę z debiutu najbardziej podoba mi się Fabryka małp, piosenka o przemocy. Wybrałem ją również dlatego, że tytuł i treść kojarzy mi się trochę z naszym parlamentem :)







6 Miejsce. Stacja Warszawa:

Jeden z moich ulubionych, "wielkich hitów" Lady Pank. To metaforyczny utwór o dwóch obliczach, bardziej socjologicznym, i bardziej miłosnym. Warszawa ukazana jest jako nie tylko ogromne, pełne anonimowych ludzi miasto, lecz również jako bariera między parą ludzi, która zniknie dopiero wtedy, kiedy obie strony uświadomią sobie, iż się kochają.







5 Miejsce. Nie chcę litości:

Piąte miejsce trafia do utworu, dla odmiany zupełnie zapomnianego i niedocenianego. Cała płyta "Międzyzdroje" (bardzo fajny album swoją drogą!) wypełniona jest tekstami Panasewicza i zdaje się, że inspiracją do ich napisania był jakiś jego nieudany związek. Widać to również w Nie chcę litości, który jest piosenką dosyć depresyjną i widać, jak bardzo bohatera słów zabolało to rozstanie. Na końcu pojawia się partia smyczków, na koncertach zastąpiona przez solo Borysewicza.





4 Miejsce. Znowu pada deszcz:

Kolejny rozpoznawalny hit, z płyty może nie tak udanej jak dwie poprzednie ("NaNa" i "Międzyzdroje"), aczkolwiek zawierającej kilka jasnych punktów. W wersjach koncertowych intro i końcowa partia zostały nieco wydłużone, tekst zaś jest typowy dla Panasa – może nie najlepszy literacko i warsztatowo, jednakże napisany "z sercem".

3 Miejsce. Młode orły:

Znowu dzieło Jana i Janusza. Łączy się z nim dosyć ciekawa historia. Otóż, podobno, zostało zainspirowane prawdziwą relacją, która wytworzyła się podczas gdy wokalista przebywał w Ameryce (ponoć nawet mają razem dziecko). Nic, dziwnego że cała piosenka wypadała rewelacyjnie! Jest znakomicie zagrana, ma fajną, romantyczną atmosferę – bohaterów tego tekstu łączy namiętnie, wręcz wyczuwalne uczucie, bardzo dobrze ukazane przez Panasa.

2 Miejsce. Zawsze tam gdzie Ty:

Drugie miejsce trafia do słynnej ballady z płyty o tym samym tytule. Chociaż tekst nie jest bardzo ambitny i opowiada o tym, co tysiące takich utworów przed nim. Ma jednak to dzieło niesamowity klimat i muzykę. Szczególnie dobrze wypada na koncertach, gdyż płytowa wstawka na gitarze, pojawiająca się na końcu, została zamieniona w długą elektryczną solówkę.

1 Miejsce. Mała wojna:
Na szczycie podium niezmiennie, odkąd tylko zacząłem słuchać Lady Pank, piosenka Mała wojna. Ballada, która doskonale nadaje się do grania akustycznego, chociaż w oryginalnej wersji przeważają elektryki. Oczywiście wszystkie wersje brzmią tak samo genialnie, szczególnie pod koniec, bo to jedna z tych piosenek, w których z czasem trwania napięcie rośnie.

Zaskoczeniem dla mnie było to, że tekst napisał Zbigniew Hołdys. Dotychczas jego pisarstwo kojarzyłem z niezbyt ambitnej twórczości typu "Ale w koło jest wesoło". Tymczasem Mała wojna wyszła niespodziewanie dobrze – metaforyczna opowieść, różne sposoby interpretacji, pod względem stylistycznym przyzwoity. Jako całość, bardzo bliski mojego wyobrażenia o utworze idealnym.


środa, 10 września 2014

Biblioteczka płytowa #13

Kult "Kaseta" 1989


Pewnego razu do załogi Kultu doszły dwie postacie, które ponoć niezbyt do Kultu pasowały. Byli to Rafał Kwaśniewski i Piotr Falkowski. Co prawda szybko odeszli, niemniej jednak pozostawili po sobie jedną płytę. Opowiem o niej nieco.

Godne uwagi utwory:
Kwaska
Dzieci wiedzą lepiej
Jaką cenę możesz zapłacić
Czekając na królestwo J.H.W.H
Wolność
Lipcowy poranek

Ogólnie koncepcja tego albumu polega na upodobnieniu brzmienia do Amerykańskich zespołów gitarowych. W efekcie tego muzycznie żaden utwór niczym specjalnym nie zaskakuje ( może oprócz tego że dwie autorskie piosenki Kazik zaśpiewał po Angielsku). Ale również przesłuchując "Kasetę" właściwie żadnego utworu nie muszę pomijać, większość kompozycji mi się podoba. Ba, dwie piosenki: Wolność i Czekając na królestwo j.h.w.h dołączyłbym do czołówki najlepszych utworów Kultu. Nie podoba mi się tylko utwór Fali, moim zdaniem zbyt smętny i przydługi.
Kazik Staszewski kilka miesięcy przed nagraniem płyty pracował w Londynie, dlatego pierwsze dwie piosenki opisują jego wrażenia z tamtej emigracji. Kolejne dwie nawiązują do nazwisk ich kompozytorów (chodzi oczywiście o Falkowskiego i Kwaśniewskiego).
Następnie śpiewane i grane są dwa utwory po angielsku. Dodatkowo, w wersji CD, na samym końcu tracklisty znajduje się piosenka Lipcowy Poranek, cover Uriah Heep. Rewelacyjnie zagrany, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, iż to najlepszy cover wykonany przez Kult, oczywiście niczego nie umniejszając Pasażerowi, czy Zegarmistrzowi Światła. Ostatnie trzy teksty dotykają tematyki politycznej, Kazik śpiewa o władzy i religii. Płyta jest więc dosyć zaangażowana społecznie, próżno tutaj szukać tekstów o miłości.

Kaseta to trochę niedoceniany album, nie lubi go Kazik, nie lubią pozostali muzycy, publiczność chyba też bardzo za tymi piosenkami nie przepada. Niemniej całej "Kasety" bardzo dobrze mi się słucha. Co prawda najlepsze piosenki pojawiają się na koniec, szczególnie mam tutaj na myśli July Morning (które, tak na marginesie, został nagrany w sesji bez Kwaśniewskiego i Falkowskiego, w późniejszej sesjii), niemniej poprzednie też trzymają poziom.



wtorek, 9 września 2014

Historia Polskiego Rock'n'rolla cz.2 "...Jest nas już trzysta tysięcy"


Rok 1967 rozpoczyna bardzo ważny moim zdaniem okres w polskim rocku. To wtedy powstały najważniejsze i najbardziej klasyczne kapele (z poprzednich lat do dzisiaj pamięta się przede wszystkim Czerwone gitary), utwory ambitniejsze, a także pierwsze piosenki "z przesłaniem".
Co się stało w tym 67 roku? Otóż na festiwalu w Sopocie wystąpił Czesław Niemen! Zaprezentował piosenkę "Dziwny jest ten świat", która pozostała najpopularniejszym jego utworem w całej karierze. W przeciwieństwie do poprzednich, mało ambitnych utworów o trywialnych sprawach, tutaj wokalista przeciw czemuś się buntował i protestował. Potem było "Ciągle pada", Czerwonych Gitar, pierwszy song nonkonformistyczny :)
Nie tylko powstawały lepsze teksty, również muzyka się rozwijała. Mimo ograniczeń podróżowania w PRL, udawało się podchwycić zachodnie rock'n'rollowe trendy i wykorzystać je w swojej muzyce, dzięki temu ta stawała się jeszcze lepiej zagrana, jeszcze ambitniejsza i jeszcze bardziej rozbudowana. Widać to na przykładzie takich zespołów jak Zdrój Jana (zapomniany dzisiaj zespół, grający muzykę psychodeliczną), SBB, czy Budka Suflera (zespoły progresywne). Polska muzyka podążała za zmianami, jakie dokonywały się w państwach niekomunistycznych, więc pod tym względem (no może poza sprzętowymi możliwościami) nie odstawaliśmy zbytnio od reszty.

Pogorszyło się dopiero w drugiej połowie lat 70, polski rock wyraźnie przeżywał wtedy kryzys. 1977 to rok powstania Perfectu, jednak inni przestawali grać, bądź wyjeżdżali na zachód. Przyszłe gwiazdy muzyki rozrywkowej, niczym wampiry siedziały w swoich piwnicach i garażach, w oczekiwaniu na właściwy moment. Ten miał nastąpić już niedługo...

poniedziałek, 8 września 2014

Piosenka tygodnia (8-14 Wrzesień 2014)

Na drugi tydzień roku szkolnego, piosenka coś jednak ze szkołą wspólnego mająca... no, przynajmniej w kilku wersach. Życzę Wam, wszystkim młodym fanom rocka, aby nauka była tak przyjemna, jak to opisuje tekst utworu. I żeby błędów było jak najmniej...