czwartek, 31 lipca 2014

Banan


Na wstępie chciałbym przeprosić za brak materiału w ostatnim tygodniu, szczególnie za zaniedbanie „stałych działów”. Drugą część wakacji, czyli bogatszy w materiały okres, chciałbym rozpocząć od przedstawienia sylwetki pewnego bardzo utalentowanego muzyka. Zapraszam!

Ostatnimi czasy o Krzysztofie Banasiku nie usłyszałem żadnych wieści. To bardzo dziwne biorąc pod uwagę to, że jest on naprawdę utalentowanym muzykiem. Wspaniale gra na waltorni, potrafi obsługiwać inne instrumenty i nawet całkiem nieźle śpiewa, do tego potrafi komponować wpadające w ucho melodie – oto cały Banan. Dzisiejszy artykuł będzie właściwie hołdem dla tego artysty i nadzieją na to, że pan Krzysztof w końcu wróci.
O Bananie nie znam tyle szczegółów co o Kaziku czy Tomaszu Budzyńskim, zawsze waltornista był w ich cieniu, chociaż uważam go za większy talent (muzyczny) niż wyżej wymienieni panowie. Według znalezionych przeze mnie źródeł, pierwszym zespołem, w którym on występował był Izrael, nie mam pojęcia o jego poprzedniej działalności. Grał on na płycie „Duchowa rewolucja” z 1987. Potem Banasik trafił do Armii, w której grał praktycznie od początku ich kariery.
Ja jednak opowiem wam inną historię. Był to początek mojej przygody z zespołem Kult i dopiero poznawałem poszczególne albumy tej formacji. Już od początku przesłuchiwania płyty „Spokojnie” wiedziałem, że będzie to płyta niezwykła, ale mój prawdziwy zachwyt wzbudziła dopiero piosenka Niejeden. Wokal Staszewskiego poprzedzała długa i piękna solówka zagrana na instrumencie dętym. W ten sposób po raz pierwszy usłyszałem instrument Banana. To właśnie dzięki granym przez niego melodiom polubiłem waltornię i teraz jest ona jednym z moich ulubionych instrumentów. Zresztą Banasik nie tylko jest waltornistą, ale również klawiszowcem, gitarzystą, gra na trąbce, saksofonie, na harmonii oraz kontrabasie! Jednym zdaniem – multiinstrumentalista pełną gębą!
Wielka szkoda, że nie wydał do tej pory solowej płyty. Przecież ten człowiek bez problemu mógłby jązrobić samodzielnie, bez niczyjej pomocy! Nie wiem jak z tekstami, ale ze śpiewaniem i graniem (nawet na perkusji) poradziłby sobie bez problemu! Krzysztof Banasik podczas swojej kariery grał już gościnnie na wielu płytach, tymczasem po odejściu z Kultu nawet z Armią już nie występuje. Ostatnio założył zespół Let's go Rebel, gdzie grał na gitarze (szkoda że nie na waltornii!) , ale oprócz kilku średniej jakości nagrań nie wiem o tym projekcie właściwie nic. Istnieje również dość aktualne zdjęcie z Kazikiem z jednego z festiwali.

Na koniec chciałbym apelować do Krzysztofa „Banana” Banasika – nagraj kiedyś jakąś płytę! Jesteś naprawdę utalentowany i przyjemnością byłoby posłuchać Cię jeszcze raz. A może Wy, drodzy czytelnicy macie jakieś wspomnienia związane z tym muzykiem? Może jakieś historyjki z koncertów z udziałem Banana? Piszcie w komentarzach. Do Zobaczenia!

środa, 30 lipca 2014

Biblioteczka płytowa #8

T.Love "T.Live" (2003)

W „Biblioteczce płytowej” gości kolejny Polski zespół – T.Love. Pierwszą płytą zespołu, którą chciałbym opisać, jest koncertowy „T.Live” z piosenkami wybranymi przez samych fanów zespołu, plus kilka sztandarowych hitów.

Ogółem na tym niezwykłym koncercie ze Stodoły w roku 2002 pojawiło się prawie czterdzieści utworów (!), z czego na dwupłytowym wydawnictwie zmieściło się 21, przede wszystkim pięć piosenek z „Prymitywu”, cztery z „Modelu 01”, a także po dwa bądź po jednym utworze z innych albumów. Sam na koncercie nie byłem (przypominam, że rockiem zacząłem się interesować dopiero kilka lat po tym wydarzeniu), dlatego powyższą wiedzę czerpałem z setlisty, do której link znajdziecie poniżej:


Natomiast muszę przyznać, że na krążku czuć koncertową atmosferę. Bardzo dobrze słychać publiczność, zostawiono również mnóstwo tekstów do fanów i odpowiedzi samych adresatów muzyki, w formie krzyków i śpiewów. Gościnnie wystapiło kilku muzyków i wokalistów, co na pewno pozytywnie wpływa na atmosferę zaklętą w krążku. Dobór piosenek na płytę jest bardzo dobry, chociaż oczywiście szkoda kilku (Brutalna niedziela, King, Gaz, czy też chociażby utwory z czasów T.Love Alternative), które zagrano niemalże rok przed wydaniem „T.Live”.

Niektóre z nich mogłyby wejść zamiast trzech nagrań studyjnych dołączonych jako bonus. Zespół Muńka ma taki dobry zwyczaj, że do koncertówek czy płyt kompilacyjnych dołącza jakieś nowości od siebie. Z reguły jednak nie okazują się one jakieś szczególnie dobre. Tak też jest w tym przypadku. Najlepiej słucha mi się Polish Boyfriend, będącej parodią disco polo, chociaż jakością ona nie grzeszy, i z reguły te ostatnie trzy nagrania omijam. Jest to właściwie jedyny mankament tej najlepszej płyty koncertowej w dorobku zespołu.

środa, 23 lipca 2014

Biblioteczka płytowa #7

Budka suflera "Czas czekania, czas olśnienia" (1984)


Godne uwagi utwory:
Cały mój zgiełk
Zmiany w organizmie
Czas czekania, czas olśnienia
Wyspy bez nazw
Woskowe dusze
Lot na bocianim gniazdem

Po kilku tygodniach czas powrócić do Budki Suflera. Tym razem chciałbym przedstawić Wam album z 1984 roku "Czas czekania, czas olśnienia". To właśnie ten krążek o którym wspominałem w opisie "Ciszy" (http://totylkorock.blogspot.com/2014/06/biblioteczka-pytowa-1.html) – moim zdaniem najlepszy z całej dyskografii Suflerów.

Album wypełniony elektroniką, dźwiękami syntezatorów i perkusji elektrycznej. Gitary elektrycznej jest bardzo mało, ale gdy się pojawia, jest genialna (doskonały przykład to solówka w utworze tytułowym). Piosenki mają bardzo różny klimat – od pełnego tajemniczości czy grozy, aż do utworów bardziej lekkich. Instrumenty dobrane idealnie, a różnorakie elektroniczne efekty nie rażą nawet po latach. Mimo syntezatorów, z całą pewnością można powiedzieć, że to album rockowy (powiedziałbym, że trochę inspirowany zespołem Genesis).
"Czas czekania, czas olśnienia" to również pierwsze teksty Tomasza Zeliszewskiego. Są one zdecydowanie bardziej niejednoznaczne i poetyckie, niż później. Nie pojawia się zbyt wiele utworów o miłości (tematyka lubiana przez perkusistę na następnych płytach), tematyka różnorodna, obejmuje między innymi piosenki o nielegalnej dilerce alhokolem (Zmiany w organizmie), czy utwór o pacjencie szpitala psychiatrycznego (Wyspy bez nazw). Ewidentnie część rzeczy nawiązuje do filmów – choćby będący parafrazą znanego tytułu "Lot nad bocianim gniazdem", czy klimat starego kryminału w pieśni tytułowej.

Moim zdaniem album posiada tylko jedną wadę – piosenkę Dobrej zabawy nigdy dość, która jest moim zdaniem kompletną pomyłką. Nie zmienia to faktu, że "Czas czekania, czas olśnienia" to, jak mówiłem na początku, moja ulubiona płyta, przewyższająca o pół czy jeden stopień "Ciszę" bądź "Cień wielkiej góry".

piątek, 18 lipca 2014

Youtubowo, koncerowo #5

Użytkownik iwoo1991 (adres: youtube.com/channel/UCwm6LflUbWg2TQdu-acc9rw) posiada w swoich zbiorach kilka koncertów Elektrycznych gitar. Między innymi pewna perełka - występ z 1992, prawdopodobnie tylko pierwsza jego część. Chyba jeden z ostatnich jeszcze z Rafałem Kwaśniewskim, bardzo ciekawą postacią, utalentowanym gitarzystą ale trudnym we współpracy. Niedawno siedział w więzeniu za posiadanie niewielkich ilości narkotyków - oczywiście podpisałem petycję w tej sprawie! To Rafał Kwaśniewski był twórcą brzmienia zespołu i właśnie dlatego należy mu się jego przypomnienie!

https://www.youtube.com/watch?v=GTYY4QSZA70

środa, 16 lipca 2014

Biblioteczka płytowa #6

Lady pank "Tacy sami" (1988)


Dzisiaj pierwszy przełom w historii Lady Pank, zupełna zmiana brzemienia zespołu, która okazała się bardzo dobrym powrotem na rynek muzyczny po osławionym incydencie z udziałem Borysewicza. Przyznam, że to jedna z moich ulubionych płyt formacji.

Godne uwagi utwory:
Tacy sami
Oglądamy film
John Belushi
Mała wojna
Zostawcie Titanica
Ratuj tylko mnie

Płyta „Tacy sami” ukazała się w 1988 roku, a więc dwa lata po premierze poprzedniej, moim zdaniem niezbyt udanej – LP 3. Jednocześnie to chyba najbardziej przebojowa płyta Panków, oczywiście zaraz po debiucie.
Rzeczy, które odróżnia album od poprzednich, słychać już od pierwszej piosenki. Przede wszystkim dosyć elektroniczne brzmienie piosenek, mimo iż elektryk i akustyk oczywiście pojawiają się od czasu do czasu, a wśród muzyków nagrywających ten album znaleźli się dwaj gitarzyści. Po drugie, zupełnie nowy śpiew Panasa, zdecydowanie bardziej poważny. Na trzech pierwszych płytach ton jego głosu brzmi nieco komediowo i trochę ironicznie, czego nie można zauważyć w tym przypadku.
Trzecia specyficzna rzecz – otóż na „Tacy sami” mniejszą rolę odgrywa Andrzej Mogielnicki, a konkretniej... w ogóle nie ma jego tekstów. Zastąpili go następujący autorzy: Grzegorz Ciechowski, Zbigniew Hołdys, Marek Dutkiewicz (To co mam, Martwy postój) oraz Jacek Skubikowski (Tacy sami). O ile teksty pierwszego brzmią dosyć typowo i po „Ciechowsku”, o tyle bardzo zaskoczył mnie Hołdys, którego wszystkie trzy teksty okazały się bardzo dobre. Na wyżyny wzbija się szczególnie Mała wojna, wspaniały utwór o niejednoznacznej wymowie, dosyć poważny, zupełnie różny od tych, do których nas przyzwyczaił (vide Ale w koło jest wesoło).

Jeżeli chodzi o treść tekstów, pojawiło się znacznie więcej piosenek o miłości, chociaż nie dominują one płyty tak, jak na przykład na Międzyzdrojach. Ta i powyższe cechy sprawiają, że krążek brzmi dość pop-rockowo. Nie przeszkadza mi to jednak mianować „Tacy sami” jednym z lepszych dokonań Borysewicza i spółki.

wtorek, 15 lipca 2014

Internetowo, koncertowo

Dzisiaj w rekompensacie za brak youtobowo... w tamtym tygodniu, kilka koncertów z oficjalnego fanklubu T.Love. Poniżej adres podstrony z tymi nagraniami, ja ze swej strony polecam koncertowe wersje piosenek z krążka "Model 01" (2001 rok), Love, Love, Love i Prawdziwe życie (2008 rok) She loves Dostyevsky i Tylko miłość (2007).

http://t-love.art.pl/load.php?id=multimedia&p=tkoncerty

poniedziałek, 14 lipca 2014

Co się stało z Panasem?

Powiedzcie mi, jak to możliwe że człowiek który naprawdę potrafił wyciągnąć, ostatnio skrzeczy tak, że nie można tego słuchać?! Kilka lat temu też fałszował, ale jeszcze dało się to przeboleć, uznając po prostu, że taki styl – lekko nieczysty – sobie obrał.
Jednak w tym momencie zastanawiam się, czy nie lepiej będzie, jeżeli Lady Panki także zakończą działalność... albo zmienią wokalistę (Wiem, że to drugie trudno będzie wykonać, w końcu gdzie znajdziesz tak wyrazisty wokal?). Kiedy to się w ogóle zaczęło? Na płycie symfonicznej nie słychać tak fałszu, no ale tam głos mógł być poprawiony w studio. Osobiście po raz pierwszy spotkałem się z tym w trakcie oglądania ostatnich koncertów Sylwestrowych. Myślałem, że to tymczasowa niedyspozycja, tymczasem trwa to nadal. No nie wiem, Cugowski i Kukiz mają dalej rewelacyjne głosy, wokal Kazika nawet podoba mi się bardziej niż przedtem, Markowski i inni wokaliści też dają rady. Mam nadzieję, że Panasewicz nie straci głosu. Jeżeli to jakaś choroba gardła, z całego serca życzę mu powrotu do zdrowia.

A co Wy o tym sądzicie? Kiedy usłyszeliście po raz pierwszy ten tragiczny wokal? Czy Pan Janusz odzyska formę? Jestem ciekaw Waszych opinii!

niedziela, 13 lipca 2014

Top 10: Budka Suflera (2014 r.)

Cześć! Dzisiaj moje osobiste top 10 piosenek Budki Suflera, zespołu który podczas zbliżającego już wielkimi krokami Przystanku Woodstock zakończy swoją działalność (koncerty ma jednak do końca roku). Tutaj znajdują się odnośniki do poszczególnych piosenek, po szczegóły zapraszam poniżej.


Wprowadzenie:
A więc stało się! Po czterdziestu latach istnienia jeden z kilku Polskich zespołów rockowych, z grupy ironicznie nazwanych "Dinozaurami", w tym roku kończy swoją działalność. Budka Suflera – na temat ostatnich kilkunastu lat jej istnienia krążą różne opinie, nie zmienia to jednak faktu że stworzyli mnóstwo przebojów, ale i masę mniej znanych, a z pewnością wartych przypomnienia piosenek.

Tworząc poniższą listę, kierowałem się trzema zasadami. Przede wszystkim starałem się przedstawić mniej znane utwory, takie które wywarły na mnie silne wrażenie, a które niekoniecznie są Jolką czy Za Ostatni Grosz. Zdecydowałem tak zrobić, ponieważ sam zespół nie jest zbytnio tym zainteresowany – gwarantuję, że dużej części z tych piosenek nie usłyszycie na koncercie Budki.
Po drugie, wybrałem po jednym utworze z różnych płyt, tak aby każdy okres twórczości Suflerów (progresywny, elektroniczny, popowy) mógł być tutaj reprezentowany.
Po trzecie wreszcie – w zestawieniu pojawią się tylko piosenki śpiewane przez Cugowskiego. Z całym szacunkiem dla innych wokalistów – to właśnie jego uważam za prawdziwy głos Budki. Aby jednak nikt nie poczuł się urażony, powiem że lubię wszystkie piosenki nagrane z Andrzejczakiem, a z Czystawa – Za ostatni grosz, Ona przyszła prosto z chmur, Tyle z tego masz, Sekret, Nie taki znów wolny, Nie wierz nigdy kobiecie.

10 Miejsce: Gdzie jest ta krew?
Na początek okres popowy. Zaczął się on od Takiego Tanga, mega przeboju z płyty "Nic nie boli tak jak życie". Pochodzi z niej również dzisiejsze dziesiąte miejsce. Jego atutem jest ciekawy tekst Tomasza Zeliszewskiego, a także charakterystyczny dźwięk klawiszy, których próżno szukać w innych utworach Budki. Jedynym, co tu niezbyt pasuje jest damski chórek, który został dodany niepotrzebnie pod koniec utworu. Bez tego elementu utwór mógłby zostać

9 Miejsce: Świat od zaraz
W tej piosence chórki wcale nie przeszkadzają, chociaż jest ich znacznie więcej niż w poprzedniej piosence. Tutaj tworzą raczej tło do muzyki, w refrenie wręcz można je traktować jako dodatkowe dźwięki klawiszy. Piosenka traktuje o ważnych sprawach, dlatego różni się od niektórych innych piosenek z krążką "Bal wszystkich świętych".

8 Miejsce: Giganci tańczą
Nie mogło zabraknąć miejsca na liście dla tej piosenki. Gdybym tworzył wersję video zestawienia, raczej bym jej tam nie umieścił, gdyż nigdy nie widziałem żadnego teledysku, ani nagrania koncertowego z tym utworem. Giganci Tańczą posiadają tekst chyba najbardziej zaangażowany społecznie, opowiadający o złych stronach i patologiach ówczesnego "showbiznesu" (można je też równie dobrze odnieść do naszych czasów). Dlaczego jeszcze lubię ten utwór? Bo pojawia się tutaj saksofon!

7 Miejsce: W niewielu słowach
Chociaż jest to utwór z tej samej płyty, co Giganci tańczą (więc według kryteriów tej listy teoretycznie nie powinna się tu znaleźć), ja jednak polecam Wam wersję akustyczną. Może się wydawać mniej skomplikowana muzycznie niż oryginał, trochę bardziej popowa, jednak emocje, które ona wywołuje, pozostają.

6 Miejsce: Jest taki samotny dom
Starałem się nie umieszczać tutaj największych przebojów, niemniej pięknej, gotyckiej opowieści warto przyznać miejsce na tej liście. Niezmniennie od czterdziestu lat Cugowski śpiewa go tak samo, nie skracając tekstu (jak to Suflerzy zrobili w przypadku kilku innych piosenek), swoich potężnym, rockowym głosem. Nie można też zapomnieć o charakterystycznych chórkach, które pojawiają się w drugiej części utworu.

5 Miejsce: Czas czekania, czas olśnienia
Drugi już w moim zestawieniu utwór tytułowy. Jeden z najdłuższych w historii Budki (przewyższają go jedynie Planeta smoka i Najdłuższa droga), muzycznie pełen elektronicznych dźwięków, syntezatorów, przy końcu Lipko modyfikuje nawet elektronicznie swój głos (brzmi to trochę kiczowato). Gitary jest tutaj mało, ale kiedy się pojawia... powiem po prostu, że to jedna z lepszych solówek gitarowych w całej dyskografii.
W pierwszej części tekst opowiada konkretną historię o człowieku, który beznadziejnie czeka na kogoś, kogo stracił, ale już nigdy go nie odzyska. Kolejne zwrotki stanowią, według mnie, zapis myśli i uczuć, które towarzyszą owemu bohaterowi w tym momencie. Bardzo tajemniczy utwór...

4 Miejsce: Cisza jak ta
Wahałem się tutaj między dwiema piosenkami z płyty "Cisza" – tytułowym utworem i Młodymi Lwami. Uznałem jednak, że ta druga piosenka ma pewien denerwujący mnie moment (oczywiście jest to niepotrzebnie dodany głos kobiecy), dlatego na czwartym miejscu ląduje Cisza jak ta. Świetna ballada skomponowana przez duet Lipko/Cugowski, w wersji koncertowej jeszcze bardziej klimatyczna. Również należy do tych bardziej popularnych utworów, niemniej w pełni zasługuje na czwarte miejsce.

3 Miejsce: Noc
Wydawałoby się po tytule, że Noc jest jakby kontynuacją Ciszy, jednak klimat piosenki jest zupełnie inny, chociaż to również ballada. W przeciwieństwie do poprzedniego, bardzo niedoceniany utwór, przynajmniej wśród członków Budki Suflera (Wy również chcielibyście usłyszeć ten utwór na trasie kończącej działalność zespołu?) a również genialny. Atutem dopełniającym wspaniałość tego dzieła jest przepiękny tekst Zeliszewskiego.

2 Miejsce: Pieśń niepokorna
Największym atutem jest głos Cugowskiego, który brzmi w tym utworze, szczególnie w wersjach koncertowych, niczym ogromny dzwon. Wspaniały utwór! Co ciekawe w pierwszej swojej wersji, na płycie "Przechodniem byłem między Wami", było jeszcze kilka dodatkowych linijek, których wokalista nigdy później nie zaśpiewał – ani na słynnym albumie "74-84", ani w wersjach koncertowych.

1 Miejsce: Ratujmy co się da
Na szczęście tego dzieła nigdy nie próbowali skracać. Jest to piosenka o miłości, ale nie w takim stylu jak Takie tango. Przede wszystkim to długa historia (uwielbiam takie teksty, oczywiście pod warunkiem, że są one śpiewane, a nie rapowane), pełna niedopowiedzeń i metafor. Moim zdaniem traktuje o miłosnej grze między dwoma kochankami – spędzają ze sobą radosne chwile, ona ucieka, potem on w odwecie robi to samo. W ostatniej zwrotce wreszcie para uzyskuje miłosne spełnienie...

Muzycznie to utwór lekki, trochę bardziej popowy, jednak w trakcie trwania utworu napięcie stopniowo wzrasta. Pojawiają się aż dwie solówki gitarowe!

środa, 9 lipca 2014

Biblioteczka płytowa #5

Kult - Kult (1986)
Godne uwagi utwory:
Krew Boga
Mędracy
Posłuchaj to do Ciebie
1932- Berlin
Konsument
Dom wschodzącego słońca

Odpowiedź na pytanie – która z dwóch pierwszych płyt jest lepsza – padła już dawno. Wszyscy uwielbiają krążek Posłuchaj to Do Ciebie, uważany za jedno z najbardziej udanych dokonań Staszewskiego i spółki. Być może będę tu oryginalny, ale to Kult z 86 darze dużo cieplejszymi uczuciami. PTDC jest bardzo nowofalowa, a nie lubię zbytnio tego typu muzyki. Natomiast debiut to jak najbardziej ostry, punkowy album.

Podoba mi się dobrze przemyślany podział piosenek na tym krążku. Najpierw mamy cztery piosenki religine (poprzedzone utworem Wspaniała nowina traktującym o konfliktach międzypaństwowych), a w drugiej połowie piosenki o tematyce "społeczno-polityczno-osobistej" (na przykład Konsument i Odnawianie restauracji, ten drugi wbrew pozorom nie jest pretensją skierowaną do Ojca Kazika). Teksty autorstwa Kazelota charakteryzują się jeszcze dosyć małym rozbudowaniem. Często składają się z powtarzanej dwa razy zwrotki. Sama treść utworów jest bardzo ostra i niekiedy kontrowersyjna, Staszewski bez ogródek przedstawia swoje przemyślenia na temat polityki i religii. Nie wszystkim jego młodzieńcze przekonania muszą się podobać (mam zupełnie inne poglądy na Kościół Katolicki), jednakże nie można tym tekstom odmówić autentycznego wkurzenia zastanym porządkiem świata.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Piosenka tygodnia (7-13 Lipiec 2014)


Dzisiaj piosenka El Dojpy o biegającym w nocy po dachach, tajemniczym Moherowym Ninjy. Przeczuwam, że jest to piosenka o Kaziku Staszewskim :) Niestety, to są tylko moje przypuszczenia, nie potwierdzone przez muzyków zespołu. Pewnie nawet nie wiedzą, kto kryje się za tą kominiarką.

środa, 2 lipca 2014

Biblioteczka płytowa #4

Budka Suflera "Noc" (1995)
Godne uwagi utwory:
Taki świat
Noc
Pustelnik
Wino, śpiew i łzy

Po "Ciszy" nadeszła "Noc". Suflerzy z Lublina mieli pomysł na bardzo blues rockowy album, zupełnie różny od ostrego i pesymistycznego tonu, w jakim została nagrana płyta poprzednia. Zamiast katastroficznych wizji mamy delikatniejsze tematy, jest dużo o miłości i sprawach damsko-męskich. Napisał teksty w całości, po raz drugi w dyskografii Budki, Tomasz Zeliszewski, w sumie mój ulubiony (obok Mogielnickiego i Olewicza) autor.

Mam co do tej płyty mieszane uczucia. Dwa pierwsze utwory (właściwie drugi i trzeci, gdyż poprzedza je instrumentalne intro) są genialne – jedne z najlepszych w ich dorobku! Zarówno ostrzejszy Taki Świat, jak i bardzo spokojny utwór tytułowy bez wahania umieściłbym na szczycie listy top. Niestety, potem mamy utwory coraz słabsze. Są wyróżniające się elementy, jednak większość z tych piosenek jest co najwyżej przeciętna. Nie lubię w sumie połowy utworów, co nie uważam za dobry wynik.
Noc wyróżnia się rozbudowaną częścią instrumentalną. O intrze już mówiłem, ale na końcu jest jeszcze Upiór (całkiem klimatyczna kompozycja swoją drogą), poza tym są spore fragmenty w ramach piosenek, w których Cugowski nie śpiewa (m.in długie solówki).

Noc to płyta, niestety, co najwyżej przeciętna, mimo to nie rozumiem, dlaczego się ona tak kiepsko sprzedała. Przecież pojawiło się tutaj mnóstwo potencjalnych hitów, no i bardzo dużo piosenek traktuje o miłości.