T.Love "T.Live" (2003)
W „Biblioteczce płytowej” gości kolejny Polski zespół – T.Love. Pierwszą płytą zespołu, którą
chciałbym opisać, jest koncertowy „T.Live” z piosenkami
wybranymi przez samych fanów zespołu, plus kilka sztandarowych
hitów.
Ogółem na tym
niezwykłym koncercie ze Stodoły w roku 2002 pojawiło się prawie
czterdzieści utworów (!), z czego na dwupłytowym wydawnictwie
zmieściło się 21, przede wszystkim pięć piosenek z „Prymitywu”,
cztery z „Modelu 01”, a także po dwa bądź po jednym
utworze z innych albumów. Sam na koncercie nie byłem (przypominam,
że rockiem zacząłem się interesować dopiero kilka lat po tym
wydarzeniu), dlatego powyższą wiedzę czerpałem z setlisty, do
której link znajdziecie poniżej:
Natomiast muszę
przyznać, że na krążku czuć koncertową atmosferę.
Bardzo dobrze słychać publiczność, zostawiono również mnóstwo
tekstów do fanów i odpowiedzi samych adresatów muzyki, w formie
krzyków i śpiewów. Gościnnie wystapiło kilku muzyków i
wokalistów, co na pewno pozytywnie wpływa na atmosferę zaklętą w
krążku. Dobór piosenek na płytę jest bardzo dobry,
chociaż oczywiście szkoda kilku (Brutalna niedziela, King,
Gaz, czy też chociażby utwory z czasów T.Love Alternative),
które zagrano niemalże rok przed wydaniem „T.Live”.
Niektóre z nich mogłyby wejść zamiast trzech nagrań studyjnych dołączonych jako bonus.
Zespół Muńka ma taki dobry zwyczaj, że do koncertówek czy
płyt kompilacyjnych dołącza jakieś nowości od siebie. Z
reguły jednak nie okazują się one jakieś szczególnie dobre. Tak
też jest w tym przypadku. Najlepiej słucha mi się Polish
Boyfriend, będącej parodią disco polo, chociaż jakością ona
nie grzeszy, i z reguły te ostatnie trzy nagrania omijam. Jest to
właściwie jedyny mankament tej najlepszej płyty koncertowej w
dorobku zespołu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz