środa, 23 lipca 2014

Biblioteczka płytowa #7

Budka suflera "Czas czekania, czas olśnienia" (1984)


Godne uwagi utwory:
Cały mój zgiełk
Zmiany w organizmie
Czas czekania, czas olśnienia
Wyspy bez nazw
Woskowe dusze
Lot na bocianim gniazdem

Po kilku tygodniach czas powrócić do Budki Suflera. Tym razem chciałbym przedstawić Wam album z 1984 roku "Czas czekania, czas olśnienia". To właśnie ten krążek o którym wspominałem w opisie "Ciszy" (http://totylkorock.blogspot.com/2014/06/biblioteczka-pytowa-1.html) – moim zdaniem najlepszy z całej dyskografii Suflerów.

Album wypełniony elektroniką, dźwiękami syntezatorów i perkusji elektrycznej. Gitary elektrycznej jest bardzo mało, ale gdy się pojawia, jest genialna (doskonały przykład to solówka w utworze tytułowym). Piosenki mają bardzo różny klimat – od pełnego tajemniczości czy grozy, aż do utworów bardziej lekkich. Instrumenty dobrane idealnie, a różnorakie elektroniczne efekty nie rażą nawet po latach. Mimo syntezatorów, z całą pewnością można powiedzieć, że to album rockowy (powiedziałbym, że trochę inspirowany zespołem Genesis).
"Czas czekania, czas olśnienia" to również pierwsze teksty Tomasza Zeliszewskiego. Są one zdecydowanie bardziej niejednoznaczne i poetyckie, niż później. Nie pojawia się zbyt wiele utworów o miłości (tematyka lubiana przez perkusistę na następnych płytach), tematyka różnorodna, obejmuje między innymi piosenki o nielegalnej dilerce alhokolem (Zmiany w organizmie), czy utwór o pacjencie szpitala psychiatrycznego (Wyspy bez nazw). Ewidentnie część rzeczy nawiązuje do filmów – choćby będący parafrazą znanego tytułu "Lot nad bocianim gniazdem", czy klimat starego kryminału w pieśni tytułowej.

Moim zdaniem album posiada tylko jedną wadę – piosenkę Dobrej zabawy nigdy dość, która jest moim zdaniem kompletną pomyłką. Nie zmienia to faktu, że "Czas czekania, czas olśnienia" to, jak mówiłem na początku, moja ulubiona płyta, przewyższająca o pół czy jeden stopień "Ciszę" bądź "Cień wielkiej góry".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz