środa, 29 października 2014

Biblioteczka płytowa #20

Kult "Poligono industrial" (2005)



Drugą dziesiątkę zamykam krążkiem "Poligono industrial" Kultu. Doprawdy, dziwna to płyta. Od dłuższego czasu porównywałem go z kolejnymi albumami (”Hurra”, ”Prosto”), zastanawiając się, czy jest od nich lepszy, czy też może gorszy. W końcu doszedłem do wniosku, że po prostu inny.

Najchętniej słucham:
Pot i kreff
Kazelot
Tłuszcza
A kiedy nic was nie ochroni
Bracia
Poligono industrial

Krążek ten powstał w czasie, kiedy Krzysztof "Banan" Banasik pełnił w zespole przywódczą rolę. Widać to już przy przeglądaniu okładki, choćby spoglądając na liczbę instrumentów, które ten nagrywał. Jego nazwisko pojawia się najczęściej – jako producent, realizator, czy też twórca zdjęć. Tutaj zwróciłbym uwagę na owe ilustracje, są bowiem wyjątkowo obleśne. Chyba najgorsza okładka płyty Kultu!

Zupełnie inaczej brzmi sama muzyczna zawartość, przy słuchaniu piosenek mam wrażenie, jakby to nie Kult je wykonywał. Zresztą naprawdę mogło tak być – ponoć Banan wycinał ścieżki innych członków zespołu, co szczególnie dotkliwie odczuł Piotrek Morawiec. Jego dominacja niestety sprawiła, że ucierpiał na tym jego główny instrument, czyli moja ukochana waltornia. Sekcja dęta wydaje się bardzo uboga – tu i tam słychać pierdzenie na saksofonie, czasem jakaś przygrywka unisono, ogólnie jednak tak jak w przypadku ”Prosto”, niemal nie zwraca się na nią uwagi. Dobitny przykład na to, że szkodzi nie tylko nadmiar, ale również niedobór.
Śpiew Kazika się zmienił od "Salonu recreativo". Nie ma takiego zachrypłego głosu, chociaż moim zdaniem nie brzmi już tak fajnie. Teksty nie są tak bardzo złe, na pewno lepsze, niż w przypadku ”Hurry”. Niestety, bardzo często zdarzają się takie nie będące niczym innym jak zlepkiem nie powiązanych ze sobą wersów (Poligono Industrial, Bracia, Lepszych dni nie będzie już). Niektóre starają się opowiadać o czymś istotnym, w ogólnym rozrachunku okazując się całkowicie nieczytelne. Mówiąc krótko – forma ok, treść nie bardzo.


Poligono industrial faktycznie zdaje się, tak jak to mówił raz Staszewski, całkowicie solowym projektem Banana podczepionym pod szyld Kultu. Mimo moich narzekań lubię ten krążek i dobrze, że takie nietypowe i inne od wszystkich albumy pojawiają się w dyskografii zespołu. Na szczęście tylko od czasu do czasu.


Inne recenzje:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz