środa, 20 sierpnia 2014

Biblioteczka płytowa #11

Budka Suflera "Bal wszystkich świętych" (2000)


"Bal wszystkich świętych" powstała jako odpowiedź na sukces "Nic nie boli tak jak życie" i oczywiście Takiego tanga. Czy to kontynuacja udana? Kultowy krążek omówię jeszcze kiedyś w biblioteczce płytowej, a tymczasem...

Warte uwagi utwory:
Błękitna arka
Świat od zaraz
Między wczoraj a dziś

Szczerze powiedziawszy, słuchając tego albumu nie ma się wrażenia, że to muzyczna kontynuacja tamtego dzieła. Niby też są tutaj łatwe, popowe piosenki i naprawdę znikoma ilość rocka, jednak tam starano się urozmaicić melodie czy to przez dodanie orkiestry, czy to przez użycie gitary akustycznej, bądź nietypowego dźwięku klawiszy. Tutaj jest trochę tak, jak w przypadku "Ona przyszła prosto z chmur" i "Za ostatni grosz" – w pierwszym albumie muzyka była urozmaicona, natomiast drugi okazał się dosyć jednorodny stylistycznie.

Wśród utworów na płycie "Bal wszystkich swiętych" pojawiły się, obok piosenek o miłości (oczywiście nieszczęśliwej) i tekstów mających jakieś głębsze przesłanie (Świat od zaraz, Wolę obok stać), również infantylne i głupie. Mowa o Requiem nad ranem i Nawiedzony dom. Dobrze, już kiedyś Budka stworzyła utwór o tajemniczej rezydencji na odludziu, ale było to piosenka bardzo klimatyczna i o kilka poziomów lepsza.


Jak to wcześniej wspomniałem, przypomina mi ta płyta trochę "Za ostatni grosz". Oceniłbym ją również podobnie – "Bal wszystkich świętych" jest jedną z nudniejszych i mało zaskakujących pozycji w dyskografii Suflerów (być może posypią się za to na mnie gromy, ponieważ wielu ludzi uwielbia "Za ostatni grosz"). Ale i tak znacznie lepszą od "Mokrych oczów"... ale to temat na osobną historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz