T.Love ”Old is Gold” (2012)
Każda płyta T.Love oparta jest na
innym pomyśle. Najnowsze dwupłytowe wydawnictwo, jak sam tytuł
wskazuje, stanowi hołd dla starej muzyki. W przeciwieństwie jednak
do płyty "Al Capone", która czerpała inspirację i elementy z disco
i glam rocka, ”Old is Gold” sięga po jeszcze starsze, klasyczne gatunki – rock'n'roll,
blues, czy muzykę folk.
Najchętniej słucham:
Tamla
Lavenda
Poeci
umierają
Stanley
2005
Skomplikowany
(nowy świat)
Modlitwa
Muzycy używają
klasycznych instrumentów, charakterystycznych dla wyżej wymienionych
muzycznych gatunków – klawisze, trąbkę, harmonijkę ustną, akordeon i wiele
innych. Instrumentów słychać na tej płycie naprawdę sporo. Na płycie numer 1 umieszczono
zwyczajne, rock'and'rollowe kawałki, eksperymenty natomiast
rozpoczynają się na kolejnym krążku.
Jeżeli chodzi o
teksty, w założeniu miały być one poważne, nie znajdziesz tutaj
żadnych wesołkowatych piosenek (chociaż prześmiewcze, czy wulgarne - owszem). Niestety, Muńkowi jak zwykle nieraz udało
się zepsuć warstwę słowną różnymi niezręcznymi wersetami - szczególnie na pierwszej płycie (Frontline). To jest właśnie
problem Zygmunta, według mnie, który nie pozwala mi go nazwać
najlepszym polskim tekściarzem – Kazikowi Staszewskiemu
swojego czasu udawało się unikać tego typu wpadek.
Początek CD 1 nie nastraja mnie pozytywnie do reszty albumu. Całe szczęście, wszystko zmienia się w drugiej części wydawnictwa. Najpierw pojawia się
najbardziej spokojny (ale wcale nie nużący) kawałek Jak nigdy z prostą, przejrzystą warstwą liryczną. Następnie jest Mętna Woda, brudna
piosenka z nawiązaniem w tekście do B.B Kinga. Ostatnie trzy utwory należą
do moich ulubionych na CD 1: Tamla Lavenda – tutaj o Muniek
śpiewa o depresji... falsetem; Poeci Umierają – piosenka pasująca
do listopadowego, zadusznego klimatu; i wreszcie Stanley – utwór opowiadający tragiczną historię, która wydarzyła się jednemu ze znajomych Muńka, i bardzo mądrym, refleksyjnym refrenem.
Jednak najlepsze utwory
umieszczono dopiero na drugim krążku. Okazuje się on zdecydowanie lepszy od poprzedniego – zarówno tekstowo (po raz
pierwszy od... chyba zawsze, Muniek używa przekleństw!), jak i
muzycznie i aranżacyjnie. Zawiera znacznie ciekawsze kompozycje, są
one bardziej różnorodne i ciekawe. Jest tutaj nawet kilka nawiązań
do... muzyki afrykańskiej - na przykład w piosence Orwell or Not Well
pojawił się gościnnie Pako Starr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz