środa, 26 listopada 2014

Biblioteczka płytowa #24

T.Love ”Old is Gold” (2012)


Każda płyta T.Love oparta jest na innym pomyśle. Najnowsze dwupłytowe wydawnictwo, jak sam tytuł wskazuje, stanowi hołd dla starej muzyki. W przeciwieństwie jednak do płyty "Al Capone", która czerpała inspirację i elementy z disco i glam rocka, ”Old is Gold” sięga po jeszcze starsze, klasyczne gatunki – rock'n'roll, blues, czy muzykę folk.

Najchętniej słucham:
Tamla Lavenda
Poeci umierają
Stanley
2005
Skomplikowany (nowy świat)
Modlitwa

Muzycy używają klasycznych instrumentów, charakterystycznych dla wyżej wymienionych muzycznych gatunków – klawisze, trąbkę, harmonijkę ustną, akordeon i wiele innych. Instrumentów słychać na tej płycie naprawdę sporo. Na płycie numer 1 umieszczono zwyczajne, rock'and'rollowe kawałki, eksperymenty natomiast rozpoczynają się na kolejnym krążku.

Jeżeli chodzi o teksty, w założeniu miały być one poważne, nie znajdziesz tutaj żadnych wesołkowatych piosenek (chociaż prześmiewcze, czy wulgarne - owszem). Niestety, Muńkowi jak zwykle nieraz udało się zepsuć warstwę słowną różnymi niezręcznymi wersetami - szczególnie na pierwszej płycie (Frontline). To jest właśnie problem Zygmunta, według mnie, który nie pozwala mi go nazwać najlepszym polskim tekściarzem – Kazikowi Staszewskiemu swojego czasu udawało się unikać tego typu wpadek.
Początek CD 1 nie nastraja mnie pozytywnie do reszty albumu. Całe szczęście, wszystko zmienia się w drugiej części wydawnictwa. Najpierw pojawia się najbardziej spokojny (ale wcale nie nużący) kawałek Jak nigdy z prostą, przejrzystą warstwą liryczną. Następnie jest Mętna Woda, brudna piosenka z nawiązaniem w tekście do B.B Kinga. Ostatnie trzy utwory należą do moich ulubionych na CD 1: Tamla Lavenda – tutaj o Muniek śpiewa o depresji... falsetem; Poeci Umierają – piosenka pasująca do listopadowego, zadusznego klimatu; i wreszcie Stanley – utwór opowiadający tragiczną historię, która wydarzyła się jednemu ze znajomych Muńka, i bardzo mądrym, refleksyjnym refrenem.

Jednak najlepsze utwory umieszczono dopiero na drugim krążku. Okazuje się on zdecydowanie lepszy od poprzedniego – zarówno tekstowo (po raz pierwszy od... chyba zawsze, Muniek używa przekleństw!), jak i muzycznie i aranżacyjnie. Zawiera znacznie ciekawsze kompozycje, są one bardziej różnorodne i ciekawe. Jest tutaj nawet kilka nawiązań do... muzyki afrykańskiej - na przykład w piosence Orwell or Not Well pojawił się gościnnie Pako Starr.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz